Mało jest takich scen, które dosłownie wbijają w fotel, zostawiając widza z takimi emocjami
Mialam dokladnie to samo, szczęka dosłownie mi opadła. Nie wierzyłam w to co słyszę...."zrob to ", totalnie mnie zamurowało. Film ciężki, Stuhr się popisał, Ksiazkiewicz i mlody chłopak na dobrym poziomie. Film o którym myśli się jeszcze długo po wyjściu z kina.
Dokładnie miałem to samo i cały czas nie wiem jak J tak naprawde odbierac ostanią scenę
Myślę, że było to symboliczne przedstawienie na ekranie faktu w którym młody zaczął myśleć o swoim ukochanym ojcu „ lepiej by było gdybyś się zabił, gdyby ciebie nie było w ogóle ”. Mocna scena i wiele osób zostało doprowadzonych do myślenia w ten sposób o swoim rodzicu. Najgorsze jest to, ze niezależnie od tego czy ojciec się zabił, zapił czy moze nawet udało mu się porzucić nałóg to nie jest to nigdy koniec tej historii. Dzieciaki wychodzą z tego z syndromem DDA i ciężko jest potem budować normalne relacje i być szczęśliwym człowiekiem. Skaza na całe życie.
Scena jest prawdziwa. Mogę o sobie powiedzieć, że - na pewnym etapie życia z osobą uzależnioną, gdy nadzieja umiera, a człowiek staje się pogodzonym, zmęczonym realistą - oczekuje się jakiegoś ostatecznego rozwiązania. Może to być wyrzucenie z pracy, strata rodziny, cokolwiek co będzie stanowiło prawdziwą stratę dla alkoholika, a pozwoli na sięgnięcie dna i da szansę na odbicie się. Ale po głowie chodzi też rozwiązanie jak w filmie, może nie z pomocą, namową, ale jednak - śmierć może być w perspektywie czasu wybawieniem dla rodziny.
Dobre filmy o alkoholikach są straszne dla osób z takim doświadczeniem w rodzinie, bo pokazują jak reżyser znał temat. O pewnych rzeczach zapomina się, po czym przychodzi taki film i wspomnienia wracają. Późno otwierany zamek w drzwiach, pochowane noże w mieszkaniu, puste butelki znajdowane w różnych kątach...